– Na akademickich są najfajniejsze dziewczyny, a na kibicowskich jest polityka – Paweł uśmiecha się zza ciemnych okularów i smaruje przedramiona kremem przeciwsłonecznym. Niewiele to da, skórę ma ciemnoróżową od słońca. Głowa trochę boli od wina wypitego po kryjomu ze studenciakami, ale kac się rozchodzi w pięć minut. Najgorsza jest druga godzina, potem z człowieka wyparowuje. – Będzie już ze 150 km – mówi. – Ale do Częstochowy już bliżej niż dalej.