Gawkowski był gościem "Faktów po Faktach" w TVN24. Pytany był m.in. o kontrowersje wokół wypłat środków z KPO dla hoteli i restauracji i o to, czy projekty, które były w ostatnich dniach szeroko opisywane, bo oburzają.
- Tak, jachty. No nie podoba mi się to - stwierdził Gawkowski. - Uważam, że takie pieniądze, jak na jachty czy na rzeczy, które powinny służyć nawet dywersyfikacji swojego zaplecza finansowego dla firmy, powinny być przygotowane tak, by nie budziły emocji społecznych. Ja też słyszę o tych jachtach cały czas. Mnie się to nie podoba - stwierdził.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak zbudować milionowy biznes na pasji?- Marek Tronina w Biznes Klasie
Dwa jachty za dotację z Krajowego Planu Odbudowy kupił restaurator z Łodzi, z którym rozmawialiśmy. - Nie dostaliśmy tych pieniędzy na wakacje, tylko na uruchomienie drugiej nogi naszej działalności. Prowadzimy z żoną restaurację, która była długo zamknięta w czasie pandemii koronawirusa - podkreślił w rozmowie z money.pl.
Dlaczego jachty? Restaurator przypomniał, że wskutek koronawirusowych restrykcji hotele i kurorty były zamknięte, ale można było wypoczywać m.in. na jachtach i w kamperach. W związku z tym, że pieniądze z KPO miały być wydane na ekologiczne projekty, wybór padł na łodzie.
- Kupiliśmy dwa jachty, które wyprodukowane zostały w Węgorzewie. Pływają na Mazurach od maja i zarabiają na siebie. Mamy kasę fiskalną, odprowadzamy podatek VAT, uiszczamy wszystkie opłaty — te pieniądze zostają w Polsce i napędzają gospodarkę - zaznaczył przedsiębiorca. Podkreślił, że wniosek o pieniądze z KPO opiewa na ok. 600 tys. zł netto, z czego refundacja obejmie 90 proc. Pieniędzy jeszcze nie dostał, mają być dopiero zwrócone. Restaurator dodał, że wraz z wszystkimi opłatami dodatkowymi inwestycja opiewa na ok. milion złotych.
Krzysztof Gawkowski: przepraszam przedsiębiorców
Krzysztof Gawkowski w środowej rozmowie w TVN24 powiedział też wprost: " - Przepraszam wszystkich przedsiębiorców, którzy poczuli się źle przez to, że te ramy projektu były tak przygotowane, że mogli poczuć się źle".
- Nie powinni się czuć źle, bo to rząd, agencje i operatorzy odpowiadali za wskaźniki. Szanuję większość przedsiębiorców, bo ufam, że złożyli dobre wnioski. Chcę rozliczyć tych, którzy byli w grupie kilkudziesięciu, nie wiem, ilu, którzy mogli cwaniakować. Cwaniaków się rozliczy, a KPO szanujmy, bo to jest skok modernizacyjny Polski - stwierdził.
Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz tłumaczy kontrowersje ws. KPO dla hoteli i restauracji
- Budzący wątpliwości program HoReCa został włączony do KPO za czasów PiS-u i za czasów PiS-u został zatwierdzony. Następnie za poprzedniego rządu dokonano w tym programie zmiany. Zasada KPO jest taka, że jeżeli program włączony zostanie zmieniony, to dalsze jego zmiany w zasadzie nie są możliwe - mówiła podczas wtorkowej konferencji prasowej minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz.
- Niemniej ten program został zaostrzony, a nie poluzowany. Wprowadziliśmy roczną karencję na zakup dóbr trwałych. Dlaczego roczną? Dlatego że wszystkie inwestycje z części dotacyjnej muszą się skończyć w 2026 roku. Gdyby KPO zaczęło się wcześniej, gdyby ten program był zrealizowany wcześniej, wówczas ta karencja mogłaby być dłuższa - dodała.
- Rozumiem ogromne emocje i społeczne oburzenie, które wywołały niektóre dotacje i umowy. W związku z tym podjęliśmy bardzo szybkie i szerokie działania kontrolne. Po pierwsze kontrola samego PARP-u w jednostkach, które udzielały tych dotacji. Po drugie kontrola resortu funduszy w PARP-ie. Wreszcie dzisiaj podjęłam decyzję, że żadne środki nie zostaną przekazane na wypłaty dla beneficjentów, dopóki poszczególna umowa nie zostanie skontrolowana i uznana za zgodną z zasadami - zadeklarowała.
- Do tego momentu wypłacono beneficjentom 110 mln zł. Tymczasem cały program to jest 1,2 mld zł. W związku z tym zdecydowana większość środków nie została w ogóle jeszcze wypłacona. Te środki wstrzymaliśmy, będą wypłacane w miarę postępującej kontroli - zapewniła.