W tekście umieszczono linki reklamowe naszego partnera
Archipelag Nowej Ziemi to jeden z najważniejszych poligonów rosyjskiej armii działający już od lat 50. ubiegłego wieku. Wystarczy wspomnieć, że to właśnie tam Rosjanie zdetonowali bombę Cara, czyli jak na razie największy ładunek termojądrowy w historii. Teraz sporo wskazuje na to, że w ciągu kilku dni Moskwa przeprowadzi na archipelagu kolejny test z użyciem swojego atomowego arsenału.
Ostrzeżenie wydane dla ruchu lotniczego obowiązuje do wtorku wieczorem, 12 sierpnia i obejmuje obszar aż 40 tys. km kw. Wiemy też, że u wybrzeża Nowej Ziemi pojawiły się cztery rosyjskie okręty, na miejsce przerzucono też dwa samoloty rosyjskiej spółki atomowej Rosatom. W pobliżu poligonu, nad Morzem Barentsa, pojawił się także specjalistyczny samolot US Air Force WC-135R Constant Phoenix zajmujący się zbieraniam próbek atmosferycznych w celu wykrywania i analizy śladów radioaktywnych cząstek. Wskazuje to, że Amerykanie albo wiedzą już o teście, albo się na niego przygotowują i chcą zebrać informacje, które umożliwią im lepsze poznanie możliwości broni, którą chcą przetestować Rosjanie.
>> Zobacz także: Atomowy eksperyment Kremla. Żołnierzy wysłano w pobliże eksplozji
9M730 BuriewiestnikMiędzynarodowy Instytut Studiów Strategicznych
Moskwa nie ujawniła, co dokładnie będzie testować w najbliższych dniach, natomiast najbardziej prawdopodobną opcją jest pocisk manewrujący 9M730 Buriewiestnik wyposażony w napęd atomowy i głowicę z ładunkiem termojądrowym. Rosja już od kilku lat prowadzi testy tego pocisku i wydaje się, że przed nami kolejna taka próba.
Nowa Ziemia leży na północnych rubieżach EuropyMapy Google
Wydarzenia sprzed kilku lat pokazują też, że tego typu testy mogą być niezwykle groźne. 8 sierpnia 2019 r. podczas podnoszenia atomowego napędu z dna morskiego, który spadł do morza po nieudanej próbie Rosjan, doszło do jego eksplozji. Radioaktywna chmura powstała w wyniku wybuchu przemieściła się nad pobliskim miastem Siewierodwińsk, gdzie przez kilkadziesiąt minut zarejestrowano wzrost promieniowania 20 razy powyżej normy. Dodatkowo kilku ekspertów Rosatomu obecnych na miejscu zmarło z powodu choroby popromiennej wkrótce po eksplozji.