Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.
W meczu pierwszej rundy Wimbledonu Julia Putincewa przegrała z Amandą Anisimową 0:6, 0:6. Spotkanie trwało niespełna 45 minut. Jak się okazuje, Kazaszka w pewnym momencie przerwała grę, bojąc się o siebie.
Do zdarzenia doszło przy stanie 0:3 w pierwszym secie. Putincewa przerwała grę i poprosiła sędziów o wyprowadzenie jednego z obecnych na widowni mężczyzn. Jej zdaniem stanowił on niebezpieczeństwo.
ZOBACZ TAKŻE: Sensacja w Londynie! Faworyt odpadł z Wimbledonu
- Ten facet ubrany na zielono powinien zostać usunięty z trybun. Tacy ludzie mogą być szaleni, są niebezpieczni. Dopóki on tam jest, nie będę kontynuować gry, on może mieć nóż - prosiła zawodniczka.
Ochrona wyprowadziła mężczyznę, a panie wróciły do rywalizacji. Kazachska tenisistka wyraźnie nie była jednak w stanie skupić się na grze i szybko przegrała to spotkanie, nie wygrawszy w nim nawet gema.
Po wszystkim Putincewa nie pojawiła się na konferencji prasowej. Rywalizująca z nią Anisimowa podkreśliła, że ona sama nie poczuła zagrożenia.
- Myślę, że mężczyzna powiedział coś do niej, gdy serwowała - dodała Amerykanka.
W kolejnej rundzie Anisimowa zmierzy się z Renatą Zarazuą.
