Sam Tadeusz Bartoś odszedł z zakonu dominikanów w 2007 r. — 20 lat po złożeniu ślubów zakonnych. Pytany w podcaście "Rachunek sumienia" o motywacje stojące za tym, że wstąpił do zakonu, opowiada o "niezwykle atrakcyjnym środowisku dominikanów", kościele, który "miał reputację miejsca wolności" — zwłaszcza w ponurej rzeczywistości Polski lat 80.
— Było bardzo dużo kwestii estetycznych. To piękno: piękno życia, piękno Boga, piękno pieśni. Ja byłem w szkole muzycznej, więc to na mnie silnie oddziaływało — wspomina. — A Bóg? Jakaś osobista relacja z Bogiem, że "dotknął mnie dziś pan" itd.? Nie miałem takich zwrotów mistycznych. Nie wiem, czy ktokolwiek je ma, bo to trochę się później może dorabiać. Niektórzy mają taką skłonność do konfabulacji.