Zadowolona i przez to rozkojarzona reprezentacja Polski koszykarzy przegrała 69:70 z Belgią w ostatnim grupowym meczu EuroBasketu w Spodku. Spotkanie zostało "podpalone" w trzeciej kwarcie, niedługo po tym, jak przerwie na parkiecie bawili się Kamil Stoch, Piotr Żyła i Dawid Kubacki.

Wtorkowy wieczór w Spodku zaczął się świetnie, już przed meczem uśmiechy biły z każdej napotkanej twarzy. Wszystko dlatego, że wyniki w naszej grupie D oraz w grającej w Limassol grupie C ułożyły się tak, że byliśmy już pewni drugiego miejsca i meczu z Bośnią i Hercegowiną w 1/8 finału - potencjalnie najsłabszym rywalem, na jakiego mogliśmy trafić. Łukasz Koszarek, dyrektor sportowy reprezentacji, przechadzał się po Spodku z małym synkiem, Maciej Zieliński, były świetny koszykarz, do studia TVP Sport założył bluzę od reprezentacyjnego dresu z 1997 roku, kibice byli wyluzowani, w powietrzu czuć było radość. Radość z faktu, że w trudnej grupie z Francją, Izraelem i Słowenią Biało-Czerwoni zajęli drugie miejsce i z uprawnionymi nadziejami na więcej mogą lecieć do Rygi na niedzielny mecz fazy pucharowej. Katowice, które gościły turniej przez tydzień, żegnały się z EuroBasketem w dobrych humorach. Nawet pomimo porażki ze słabszą Belgią.
Zobacz wideo Gortat wraca do pamiętnego meczu przeciwko LeBronowi. "Zamknij się człowieku, idź sobie ryczeć"
Tuż przed pierwszym podrzutem piłki DJ puścił utwór piosenkę z frazą: "Zatańczysz ze mną jeszcze raz, ostatni raz, nim skończy się ten bal", zachęcając koszykarzy, by na pożegnanie ze Spodkiem wygrali po raz kolejny, po raz czwarty. I najpierw zaczął tańczyć Aleksander Balcerowski, którzy szybko zdobył sześć punktów.
Jeśli ktoś się jednak spodziewał koszykarskiego breakdance’a, to szybko musiał zrewidować oczekiwania. Pewni awansu z drugiego miejsca Polacy nie rzucili wszystkiego na szalę, selekcjoner Igor Milicić rozsądnie zarządzał zespołem i szybko wprowadził do gry rezerwowych – w końcu mecz niemający znaczenia dla układu tabeli był idealnym momentem, by dać pograć drugoplanowym dotychczas zawodnikom.
Po pierwszej kwarcie było 17:16 dla Polski, a 12 punktów na koncie mieli środkowi – tyle samo, co Balcerowski zdobył Dominik Olejniczak. Nie przełożyło się to jednak na większa przewagę – w połowie drugiej kwarty to Belgia prowadziła 31:24, a Biało-Czerwoni grali tak, jakby koncentracja nieco im jednak uciekła. Piłki wykręcały się z obręczy, podania były niedokładne. Bez trafienia z gry długo pozostawali liderzy Jordan Loyd i Mateusz Ponitka - pierwszy przełamał się kapitan, który w 17. minucie trafił z dystansu.
Milicić, sprawdzał najróżniejsze ustawienia, m.in. grę na dwie wieże z Balcerowskim i Olejniczakiem, ale po pierwszej połowie przegrywaliśmy 33:39. W przerwie na parkiet weszła reprezentacja skoczków narciarskich, którzy w trakcie meczu siedzieli na trybunie VIP tuż przy linii bocznej – tam, gdzie dwa dni wcześniej zasiedli piłkarze reprezentacji Polski z Robertem Lewandowskim na czele. Dwie drużyny – w jednej Piotr Żyła, Dawid Kubacki i trener Maciej Maciusiak, a w drugiej Kamil Stoch, Aleksander Zniszczoł i Paweł Wąsek grali w koszykarskie kółko i krzyżyk. Skoczkowie musieli trafiać do kosza, by układać znaki na planszy, wygrała drużyna Żyły.
Jeśli skoczkowie rozbawili na moment kibiców, to koszykarze po przerwie nie dobrego humoru nie podtrzymali. Belgowie grali lepiej, Polacy wciąż byli rozkojarzeni, przegrywali nawet 35:49. Sygnał do pogoni dał Ponitka, a w 26. minucie doszło do wydarzenia, które mogło odmienić nieco letnią temperaturę meczu - po gwizdku sędziów mocno sfaulowany, uderzony w twarz został Michał Sokołowski, który przewrócił się na parkiet. I wtedy cała piątka, sprintem, ruszyła kłócić się rywalami. Wydawało się, że ta solidarność, ten moment, może "podpalić" zespół do walki o zwycięstwo.
Sędziowie odgwizdali faul niesportowy, Sokołowski wykorzystał cztery rzuty wolne, a chwilę później faulowany Ponitka dodał dwa kolejne. Kibice ryknęli, Belgowie popełnili błąd, a niesamowicie rozkręcający się Ponitka wykonał akcję za trzy punkty i zmniejszyliśmy straty do 50:51. Mecz zaczął się od nowa.
W końcówce trzeciej kwarty przebudził się Loyd, bardzo dobrze grał Olejniczak, po 30 minutach było 58:58. I równo było już do końca, bo obie drużyny momentami pogrążały się w chaosie. Rzut Loyda dał Polsce prowadzenie 69:68 na dwie minuty przed końcem i taki wynik utrzymywał się przez kolejne kilkadziesiąt sekund. Gdy na zegarze pozostawało ich 12, Belgowie mieli piłkę i poprosili o czas. I na 3,4 sekundy przed końcem z półdystansu trafił świetny tego wieczoru Emmanuel Lecomte, który niedawno zdobył wicemistrzostwo Polski ze Startem Lublin.
Polacy mieli ostatnią szansę na wygraną po przerwie, o którą poprosił Milicić. Ale rzut rozpaczy Kamila Łączyńskiego zza linii trójek był niecelny. Przegraliśmy 69:70 i fazę grupową w Katowicach zakończyliśmy z bilansem 3-2. Zajęliśmy drugie miejsce za Francją, w 1/8 finału zagramy w niedzielę w Rydze z Bośnią i Hercegowiną. A najlepszymi strzelcami meczu z Belgią byli Ponitka (16) oraz Olejniczak i Sokołowski (po 12).