Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.
Mijają kolejne lata, a Zapora Trzech Przełomów nadal nie ma sobie równych. Zbudowana w ciągu 17 lat zapora wodna wzniesiona na rzece Jangcy w chińskiej prowincji Hubei to obiekt przełomowy pod wieloma względami. To nie tylko największa elektrownia świata — niezależnie od typu. Liczba przymiotników poprzedzonych przedrostkiem "naj" jest w przypadku tej konstrukcji imponująca.
Ciekawostką jest to, że choć Chińczycy rozpoczęli budowę w 1993 roku, to wizje takiego obiektu miały jeszcze przedkomunistyczne władze tego kraju. Tak, mówimy o pierwszej połowie XX wieku. Oczywiście świat miał wówczas zupełnie inne problemy, również sami Chińczycy. Niemniej pomysł zbudowania tamy na rzece Jangcy istniał na długo przed rozpoczęciem jej faktycznej budowy, a wstępne projekty powstały jeszcze w czasie rządów Czang Kaj-Szeka. Inna sprawa, że wówczas ta idea była fikcją choćby z racji skali takiego wyzwania i nikłego w porównaniu z dzisiejszym, potencjału gospodarczego Chin. Niemniej idea kiełkowała długie lata, trafiając również do umysłów najwyżej postawionych członków Komunistycznej Partii Chin. Ostatecznie w 1992 roku Zgromadzenie Przedstawicieli Ludowych zatwierdziło plany inwestycyjne, klamka zapadła.
Największa elektrownia świata
W przypadku Zapory Trzech Przełomów mamy do czynienia z tzw. hydroelektrownią, jednak nawet przy uwzględnieniu pozostałych "kategorii" — jest największą pojedynczą stacją generowania energii spośród wszystkich istniejących typów elektrowni na świecie.
Największa elektrownia świata - Zapora Trzech Przełomówjejim / Shutterstock
Niezależnie od mocy jest to też po prostu gigantyczna konstrukcja o olbrzymim wpływie na otoczenie. Sama zapora ma długość 2335 m. Jej wysokość to 185 metrów (dla porównania taras widokowy na 30 piętrze Pałacu Kultury i Nauki umieszczony jest na wysokości 114 metrów, a cały PKiN jest zaledwie 2 metry wyższy do dachu, bez iglicy).
W wyniku spiętrzenia wód rzeki Jangcy powstał sztuczny zbiornik o długości aż 630 km. Dla porównania odległość (w linii prostej) od Zakopanego po Hel to jakieś 620 km. Sztuczny zbiornik, gdyby był umiejscowiony w naszym kraju, dosłownie podzieliłby Polskę na dwie części. To wszystko z powodu jednej konstrukcji!