Bez niego nie wyobrażamy sobie "Rancza". W przeszłości Wysocki doświadczył ciemnej strony sławy

2 dni temu 11

Wojciech Wysocki cieszy się dziś nie tylko ogólnokrajową rozpoznawalnością, ale także dużą sympatią wśród widzów. Nie zawsze jednak tak było. Zanim wcielił się w postać doktora Mieczysława Wezóła w "Ranczu", doświadczał wielu przykrych sytuacji.

Wojciech Wysocki dziś szerokiemu gronu telewidzów kojarzy się głównie z rolą doktora Mieczysława Wezóła w uwielbianym "Ranczu". Postać, którą wykreował, szybko podbiła serca fanów serialu. Aktor, który prężnie działa w branży już od pięciu dekad, zdążył doświadczyć także ciemnej strony sławy.

"Ja jestem człowiek wielkiej kultury i dobrze wychowany. No to tak... A nie polecam, proszę państwa, nie polecam. Same trudności później są z tego" - tłumaczył nieco żartobliwie w rozmowie z Anną Jurksztowicz w podcaście Złotej Sceny.

Wysocki od początku podchodził do swojej pracy bardzo odpowiedzialnie. Nie kojarzył zawodu aktora z beztroską i swobodnym sposobem życia. Dla niego była to praca jak każda inna, z tym, że wyjątkowo wymagająca. Sytuacji nie ułatwiał fakt, że aktor nie dostał się do warszawskiej szkoły teatralnej za pierwszym podejściem.

"W klasie maturalnej przestraszyłem się dorosłości. Zacząłem wstawać o piątej rano, uczyć się, żeby jakoś przebrnąć przez szkołę. Później przyszła Warszawa, szkoła teatralna. Za pierwszym razem się nie dostałem" - wspominał.

Wojciech Wysocki szybko zrozumiał, że rozpoznawalność ma swoje słabe strony. Miał niespełna 23 lata, kiedy zagrał Grzegorza w "Polskim Love Story", filmie z 1976 roku, znanym szerzej pod tytułem "Con amore". Wszystko dlatego, że postać, w którą się wcielił, podjęła decyzję niezrozumiałą dla widzów.

"Był taki moment, że jak szedłem Piotrkowską w Łodzi, to pluto na mnie. Ludziom się bardzo kojarzy aktor z postacią, a ja tam grałem czarny charakter. Dla kariery rzucał miłość, więc byłem tym złym" - mówił Annie Jurksztowicz.

Wysocki pojawiał się później w wielu produkcjach, między innymi "Nic śmiesznego", "Dom" czy "Zostać miss". Z czasem zniknął z ekranów. Spektakularny powrót zaliczył za sprawą "Rancza". Telewidzowie od razu pokochali wykreowaną przez niego postać doktor Mieczysława Wezóła.

"To rzeczywiście fantastyczny serial. Wspaniale napisany, z rewelacyjnymi rolami. Ja zagrałem wielu doktorów, ale doktor Wezół to osobna historia. Do dziś ludzie podchodzą i pytają o zdrowie. Jak ktoś opowiada o dolegliwościach, odpowiadam słowami Wezóła: 'proszę pana, proszę pani - medycyna jest bezradna. I to działa!" - żartuje Wysocki.

Aktor podkreśla, że jest bardzo wdzięczy scenarzyście "Rancza", Andrzejowi Grembowiczowi, bo to właśnie on "odkurzył jego popularność".

Zobacz także:

Wysocki miał dwie żony. O swoich przeżyciach dziś mówi bez ogródek

Wysocki przerywa milczenie o dużo młodszej żonie. O tym nikt nie wiedział

Wojciech Wysocki zakochał się w młodszej o 17 lat studentce. "Z Joanną wszystko stało się bardzo szybko"

Przeczytaj źródło