Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.
- Napisz do mnie, jeśli chcesz podzielić się swoimi spostrzeżeniami: karolina.branska@medonet.pl
- Poznaj swój Indeks Zdrowia! Odpowiedz na te pytania
- Więcej aktualnych wiadomości znajdziesz na stronie głównej Onetu
Choroba nie wybacza opóźnień. "Rekord" Ani to 3,5 roku oczekiwania na wizytę
Dostęp do lekarzy specjalistów to jedno z największych wyzwań, przed którymi stoi dziś polska ochrona zdrowia. Medonet przeanalizował najnowsze dane NFZ i przyjrzał się, gdzie sytuacja jest najbardziej dramatyczna.
Szczególnie niepokojąca sytuacja dotyczy m.in. poradni endokrynologicznych, gdzie czas oczekiwania na wizytę często przekracza granice akceptowalne z punktu widzenia zdrowia pacjentów.
Jedną z osób, która doskonale zna ten problem, jest Anna Zakrzewska-Maciak, współzałożycielka stowarzyszenia na rzecz osób z chorobą Addisona i niedoczynnością nadnerczy. Jej historia, którą opowiedziała w programie "Dzień Dobry TVN", poruszyła tysiące widzów i uwidoczniła, jak bardzo system opieki zdrowotnej potrafi zawieść tych, którzy najbardziej go potrzebują.
- Czytaj także: Rekordowe kolejki do lekarzy. Najbliższy termin nawet na... maj 2030 r. Tak źle jeszcze nie było.
Choroba Addisona to poważne schorzenie endokrynologiczne, w którym organizm nie produkuje wystarczającej ilości kortyzolu – hormonu niezbędnego do funkcjonowania. Brak leczenia może prowadzić do tzw. przełomu nadnerczowego, stanu bezpośredniego zagrożenia życia. Anna nosi specjalną bransoletkę ostrzegawczą, która informuje o jej stanie zdrowia – to nie jest symbol, to konieczność.
Najbardziej wstrząsające w historii Ani są liczby. Na jedną z wizyt u endokrynologa czekała aż 3,5 roku. Zdanie, które padło w programie telewizyjnym, brzmi jak ponury żart, ale dla wielu pacjentów jest codziennością. Nawet skierowanie "na cito", które bohaterka programu otrzymała w lipcu zeszłego roku, nie przyspieszyło znacząco procesu – termin wizyty wyznaczono dopiero na koniec maja 2025 r., czyli ponad rok później.
Dane NFZ przerażają. Ekspert: publiczna ochrona zdrowia w wielu miejscach zaczyna mieć poważne kłopoty
Historia Anny Zakrzewskiej-Maciak to nie jednostkowy przypadek, lecz symbol szerszego problemu. W Polsce tysiące pacjentów z chorobami endokrynologicznymi (ale nie tylko) czekają miesiącami, a nawet latami na pomoc.
Mamy do dyspozycji kwartalne dane Narodowego Funduszu Zdrowia, które rzucają światło na skalę tego problemu. Medonet wnikliwie przyjrzał się tym zestawieniom, a wynika z nich, że w okresie od stycznia do marca 2025 r. świadczenia medyczne w poradni endokrynologicznej dla dorosłych otrzymało łącznie 78 931 pacjentów. Niestety, analiza czasu oczekiwania pokazuje, że znaczna część z nich musiała czekać miesiącami, a nawet latami na wizytę:
- Do 1 miesiąca: 20 021 osób,
- Powyżej 1 do 2 miesięcy: 12 253 osoby,
- Powyżej 2 do 3 miesięcy: 7 324 osoby,
- Powyżej 3 do 6 miesięcy: 16 043 osoby,
- Powyżej 6 do 12 miesięcy: 15 313 osób,
- Powyżej 12 do 24 miesięcy: 7 234 osoby,
- Powyżej 24 miesięcy (ponad 2 lata): 742 pacjentów.
Z danych wynika, że ponad 20 tys. pacjentów (23 289) czekało na wizytę ponad pół roku, a prawie 750 osób musiało uzbroić się w cierpliwość na ponad dwa lata. Tak długi czas oczekiwania może prowadzić do pogorszenia stanu zdrowia, opóźnienia diagnozy i leczenia, a w skrajnych przypadkach – do poważnych powikłań.
To może cię zainteresować: Nowe obowiązki w przychodniach. Mają zmniejszyć kolejki do lekarzy.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoRównie niepokojąca sytuacja dotyczy najmłodszych pacjentów. W pierwszym kwartale 2025 r. świadczenia w poradni endokrynologicznej dla dzieci otrzymało 8 670 osób, z czego zaledwie jedna czwarta (2081 pacjentów) pacjentów otrzymała pomoc medyczną w ciągu miesiąca. Z kolei 1071 dzieci czekało na wizytę powyżej 12 miesięcy. W przypadku dzieci, gdzie rozwój i wczesna diagnoza mają kluczowe znaczenie, tak długie oczekiwanie może mieć poważne konsekwencje zdrowotne i rozwojowe.
— Niestety publiczna ochrona zdrowia w wielu miejscach zaczyna mieć poważne kłopoty. To wynik obciążania NFZ dodatkowymi zadaniami, na które nie jest przekazywane finansowanie. W efekcie ośrodki zaczynają się dostosowywać do warunków niedoboru pieniędzy publicznych na zdrowie. Najgorsze jest to, że nie ma horyzontu, w którym ilość pieniędzy w dyspozycji NFZ będzie na poziomie niezbędnym dla stabilnego funkcjonowania systemu — przekazał w rozmowie z Medonetem ekspert ds. ochrony zdrowia Federacji Porozumienie Przedsiębiorców Wojciech Wiśniewski.
- Czytaj też: Mniej biurokracji, więcej czasu dla pacjenta. POZ zmienia się na oczach lekarzy i pacjentów.
Pacjenci mają m.in. dostęp do wyszukiwarki terminów do lekarzy specjalistów: terminyleczenia.nfz.gov.pl. Przejście na koniec listy może mocno przygnębić. Okazuje się bowiem, że w niektórych miejscach pierwszy wolny termin jest nawet 2030 r. (w Grodzisku Mazowieckim), 2032 r. (w Brzegu), czy 2033 r. (w Międzyrzeczu).
Liczby mówią same za siebie (screen z wyszukiwarki terminów NFZ)NFZ
W tych poradniach sytuacja jest najbardziej dramatyczna. Pacjenci: ciekawe, czy choroba też poczeka?
Choć problem kolejek do lekarzy specjalistów dotyczy niemal każdej dziedziny medycyny, są obszary, w których sytuacja jest szczególnie dramatyczna. Dane z pierwszego kwartału 2025 r. pokazują, że w trzech poradniach liczba pacjentów oczekujących na wizytę ponad rok przekracza 14 tys. osób. To nie tylko statystyka – to tysiące historii ludzi, którzy zmagają się z bólem, niepewnością i brakiem dostępu do leczenia.
- Zakład/Ośrodek Rehabilitacji Leczniczej Dziennej (kod 2300)
To właśnie w tej kategorii odnotowano największą liczbę pacjentów czekających ponad rok. W pierwszym kwartale 2025 r. świadczenia otrzymało tu 158 644 osób, jednak:
- 14 402 pacjentów czekało od 12 do 24 miesięcy,
- 4 425 osób – ponad 2 lata.
Łącznie aż 18 827 osób oczekiwało na rehabilitację dłużej niż rok. To szczególnie niepokojące, biorąc pod uwagę, że rehabilitacja często decyduje o powrocie do sprawności i samodzielności.
Redakcja poleca: Nowoczesne badania z krwi już są refundowane. Wystarczy wizyta ambulatoryjna.
- Poradnia Chirurgii Urazowo-Ortopedycznej (kod 1580)
W tej poradni, która obsłużyła 415 278 pacjentów w ciągu trzech pierwszych miesięcy 2025 r., również odnotowano ogromne opóźnienia:
- 16 811 osób czekało od roku do dwóch lat,
- 1 787 pacjentów – ponad dwa lata.
Łącznie 18 598 osób pozostawało w kolejce powyżej 12 miesięcy. W przypadku urazów i schorzeń ortopedycznych, czas ma kluczowe znaczenie – zbyt długie oczekiwanie może prowadzić do trwałych uszkodzeń i pogorszenia jakości życia.
- Poradnia Endokrynologiczna (kod 1030) — opisywana powyżej.
Tuż za podium znajduje się poradnia okulistyczna (kod 1600), gdzie 14 260 osób czekało na wizytę powyżej roku (w tym 596 osób ponad dwa lata). Choć nie znalazła się w pierwszej trójce, skala problemu jest równie poważna.
Pacjenci są rozżaleni tym stanem rzeczy. "Ciekawe, czy choroba też poczeka?", "A później puste slogany ludzie umierają, bo się nie leczą...", "Jesteśmy podobno 20 gospodarką świata, składki zdrowotne coraz większe, a nasza służba zdrowia, zamiast się poprawiać, to jest na równi pochyłej" — to tylko kilka przykładowych komentarzy internautów.
Ogólnopolski problem specjalnie dla Medonetu skomentował Wojciech Wiśniewski. Można to podsumować w ten sposób: Dokładamy coraz więcej pieniędzy, a kolejki nadal rosną.
— Sprawozdania okresowe Narodowego Funduszu Zdrowia monitorujemy od kilku lat. Jest to skarbnica wiedzy na temat aktualnej kondycji oraz najważniejszych zmian w systemie ochrony zdrowia. W związku z tym, że od dwóch lat informowaliśmy opinię publiczną, że kryzys finansowy NFZ jest nieunikniony, spodziewaliśmy się, że jego efektem będzie ograniczenie dostępności świadczeń — przekazał.
- Sprawdź również: Co oznaczają kolory na SOR? Tak wygląda triaż medyczny.
Według Wojciecha Wiśniewskiego wszelkie badania opinii publicznej wskazują, że najważniejszym wyzwaniem dla systemu z punktu widzenia obywateli są kolejki do specjalistów.
"Widzimy od dawna, że liczba pacjentów oczekujących w trybie pilnym rośnie wyjątkowo szybko:
- w pierwszym kwartale 2022 r. — 330 tys. osób;
- w pierwszym kwartale 2023 r. — 429 tys. osób;
- w pierwszym kwartale 2024 r. — 563 tys. osób;
- w pierwszym kwartale 2025 r. — 787 tys. osób.
Oznacza to, że tylko w 12 miesięcy liczba pacjentów czekających na wizytę u specjalisty w trybie pilnym wzrosła o 39 proc." — podsumował ekspert w rozmowie z Medonetem.
System, który nie nadąża za potrzebami pacjentów
Wróćmy do historii pacjenckiej. Pomimo wielu wizyt w szpitalach, Anna Zakrzewska-Maciak wciąż nie otrzymała pełnej diagnozy. Lekarze przekazują jej sprzeczne informacje, a brak jednoznacznego rozpoznania uniemożliwia leczenie u lekarza rodzinnego. Choć recepty na kortyzol otrzymywała po hospitalizacjach, to bez specjalistycznej opieki nie może liczyć na ciągłość leczenia. To błędne koło, w którym pacjentka pozostaje bezradna.
- To może cię zainteresować: Te grupy pacjentów nie czekają w kolejce do lekarza. Pełna lista uprawnionych.
Anna zwraca uwagę na jeszcze jeden, systemowy problem – brak możliwości wpisania pacjentów przewlekle chorych na stałą listę wizyt. Liczba takich osób przekracza możliwości lekarzy, a pacjenci, którzy powinni być pod stałą opieką, muszą każdorazowo walczyć o termin. Dla Ani, mieszkającej w Warszawie, kluczowe jest, by mieć dostęp do lekarzy prowadzących "na miejscu" – szczególnie w sytuacjach kryzysowych, które w jej przypadku mogą być kwestią życia.
Ta historia to jedynie przykład — takich ludzi są tysiące. Także dane omawiane w naszym artykule nie pozostawiają złudzeń – poradnie rehabilitacyjne, ortopedyczne i endokrynologiczne są najbardziej przeciążone, a pacjenci w tych obszarach czekają najdłużej. To nie tylko wyzwanie organizacyjne, ale przede wszystkim dramat ludzi, którzy nie mogą doczekać się pomocy. System ochrony zdrowia wymaga pilnych działań – nie tylko zwiększenia liczby specjalistów, ale też lepszej koordynacji opieki i realnego wsparcia dla pacjentów przewlekle chorych.